,,Dotąd dwoje, choć jeszcze nie jedno, odtąd jedno, choć nadal dwoje” (Jan Paweł II). Taki cytat umieściliśmy na naszych zaproszeniach ślubnych. To będzie tekst zdecydowanie dla Pań, tekst pełen osobistych myśli i ,,doświadczeń”, które nauczyły mnie miłości.
….bo my, kobiety, marzymy o miłości prawdziwej, wielkiej, szczerej, która zawładnie wszystkimi zmysłami i całym naszym światem. Większość osób twierdzi, że taka miłość jest chwilowa, że to ,,tylko zakochanie”… Ja jednak uważam, że taka właśnie miłość pojawia się później, kiedy jesteście już MAŁŻEŃSTWEM.
Małżeństwo. Czekałam na nie całe życie, zawsze czułam, że sens mojego istnienia to rodzina. Tak też wychowali mnie rodzice- wiem, miałam ogromne szczęście. Dom pełen miłości, ciepła, zabawy, codzienne przytulanie, całowanie, bajki przed snem, a później szczere rozmowy. Zawsze widziałam jak rodzice się kochają i jacy są dla siebie nawzajem. Nie oznacza to, że nigdy się nie kłócili, o nie …ale – zawsze patrzyli na siebie tak samo, z należytym szacunkiem i miłością. Jestem pewna, że to właśnie od nich nauczyłam się miłości. Oni kochali i kochają nas miłością niepojętą. Całe życie dawali nam przykład, jak należy kochać. Obserwując możesz się wiele nauczyć, jeśli tylko chcesz. Pamiętaj, że każdy ma swoje problemy, ale właśnie te problemy zbliżają, kiedy jesteś w nich razem, trudne chwile, które pokonujesz z bliską osobą, sprawiają, że ta więź, która Was łączy, staje się bardzo intymna, tylko Wasza. Tylko Wy wiecie co czuliście, ile pokonaliście.
Czym jest dla mnie sakrament ?
Małżeństwo to dla mnie sakrament, to świętość. Już teraz widzę ile daje mi ta świadomość, ile daje mi ten sposób myślenia i sposób patrzenia na mojego Męża jak na mój dar, moje przeznaczenie. Wiem, że wiarę zawdzięczam między innymi rodzicom i dzięki nim jest ona tak silna. Czasami sama zastanawiam się, czym jest wiara, czy aby na pewno mamy rację, że wierzymy, a może to zwykła ściema i nic nie ma po śmierci, a my wyciągając ręce do nieba robimy z siebie głupców..?! Ale wiecie jaką mam na to odpowiedź? Wiem, że to Pan Bóg postawił mi Pawła na drodze, czuję, że nic nie dzieje się bez przyczyny, że odnaleźliśmy siebie w tłumie i to nie może być przypadek.
Takie patrzenie na świat, na Niego, na nasz związek bardzo mi pomaga w życiu codziennym, daje mi dużo cierpliwości i wytrwałości w dążeniu do bycia ,,dobrym związkiem”. Każdy musi nad sobą pracować. Ja chcę być dobrą żoną, jestem pewna, że Paweł chce być dla mnie dobrym mężem, ale jak w każdym małżeństwie, występują różnice zdań, zmęczenie, irytacja, zdenerwowanie, oczekiwania, jednak nigdy zwątpienie.
Niektórzy uważają, że po ślubie nie zmienia się nic, że to tylko sprawa formalna. Dla mnie zmieniło się niemalże WSZYSTKO .
Po pierwsze kiedy myślisz kategoriami świętości, sakramentu, zmienia się kompletnie patrzenie na drugiego człowieka. Przed ślubem zawsze masz jakieś wyjście, po ślubie masz już tylko jedną drogę- budowania Waszej relacji aby rozwijała się jak najlepiej. Przypomnę ,,..odtąd jedno, choć nadal dwoje”. Wyraźnie widać- przecież wszystko się zmienia!
Kiedy już tak poukładasz to sobie w głowie, okazuje się, że kłótnie nie mają zupełnie sensu, przecież i tak będziemy ,,musieli” się pogodzić !! No właśnie 🙂 Chętniej, częściej, zamiast ,,ryzykować” rzucaniem głupich tekstów, próbujecie ze sobą rozmawiać, czyż nie ?
Po drugie, wcześniej nie mieszkaliśmy razem, więc nagle wrzucono nas na głęboką wodę, znajomi ,,ostrzegali”, że może jednak warto zamieszkać razem przed ślubem. To nie było jednak dla mnie trudne doświadczenie, to była radość, że mąż otwiera mi drzwi kiedy wracam zmęczona do domu. To czysta radość, że mogę przygotować mu coś co naprawdę lubi we własnej kuchni. Czekam niecierpliwie na weekendy i nasze wspólne wieczory, kiedy żyjemy ,,po swojemu”. Wspólne mieszkanie to także oczywiście brudne skarpetki, ciągłe zwracanie uwagi o niepozmywane naczynia, porozrzucane rzeczy i nieodkładanie szczoteczki na swoje miejsce, jak również nierozwieszone pranie, czy nieopłacone rachunki (znacie to, prawda?:) ). Przynajmniej tak to mniej więcej wygląda z mojej strony, na pewno Paweł chętnie by coś dodał od siebie na mój temat…na szczęście to mój tekst 😛 Bo jak zawsze, są dwie strony medalu i ja zdaję sobie z tego sprawę.
Po trzecie, od momentu zawarcia związku małżeńskiego, najlepszy przyjaciel jest tylko jeden…Nie ma rzeczy, o której nie możesz mu powiedzieć, a której on nie potrafiłby zrozumieć.
Po czwarte, musisz myśleć za dwoje 😀 Zmienia się sposób myślenia, sposób planowania, życie się zmienia. Małżeństwo to relacja z drugim człowiekiem, ciężka praca, to ciągła nauka, ciągłe kompromisy, ciągłe rozmowy. Poza tym bycie żoną wielkie wyzwanie. Poświęcasz swoje życie mężczyźnie, któremu musisz zaufać bezgranicznie. Nie wiem jak to jest, ale ja uwielbiam być żoną !heh Jestem z tego faktu okrutnie dumna.
Skąd mieć pewność, że Cię kocha??!!
Opowiem Wam taką ,,anegdotkę”… Jeśli czasami zaglądacie na mój profil, to wiecie, że byliśmy niedawno w podróży poślubnej. Wszystko byłoby wspaniale, gdyby nie wypadek. Nie mówiliśmy o nim zbyt wiele, bo nie było się czym ,,chwalić”. Wam coś zdradzę. Prawda jest taka, że spędziłam 2 dni w szpitalu i miałam uraz, przez który wylądowałam na sali operacyjnej. Do sedna- TO, JAK PAWEŁ NA MNIE WTEDY PATRZYŁ..tak strasznie się bał, że może mnie coś boleć, że mogę być słaba, cokolwiek. Nasz wypadek na motorze mógłby skończyć się tragicznie, jednak ktoś czuwał..Traktuję to jako cud w naszym życiu, dlatego jeszcze mocniej je doceniam. Ale doceniam także to, że miał on miejsce…tak, naprawdę to doceniam. Wiecie dlaczego ? Bo to nas wiele nauczyło. Nigdy nie patrzył na mnie tak jak wtedy, chyba nawet kiedy szłam do ołtarza w Jego kierunku. Był wdzięczny, że jestem, że jestem jego i że jestem jego żoną. Nie sądziłam, że można w ten sposób pomyśleć, ale ten wypadek był nam potrzebny.
Skąd wiem, że to miłość? Jestem pewna, że gdyby mógł, zamieniłby się wtedy ze mną miejscami. Bo miłość jest wtedy, kiedy pragniesz dobra drugiej osoby bardziej niż swojego. Ale miłość jest także w małych gestach, których uczymy się w trakcie wspólnego życia.
Wiem, że nie jesteśmy małżeństwem 40 lat, że nie mamy jeszcze dzieci i mogłoby się wydawać, żadnych problemów. Być może nie jestem odpowiednią osobą od dawania ,,rad”, życie nie doświadczyło mnie wystarczająco, bym mogła ,,prawić morały”.. NA PEWNO TAK. Chciałam napisać ten post tylko po to, aby podzielić się z Wami swoimi przemyśleniami, mając nadzieję, że dla którejś z Was , choćby dla jednej, będzie to inspiracja do zmiany, nadzieja na to, że znajdzie swoją drugą połówkę, przykład tego, że można inaczej. Mam nadzieję, że zostanie to dobrze odebrane.
Chciałabym na koniec podzielić się z Wami pewną obawą, która krąży po mojej głowie…co będzie kiedy na świat przyjdzie nasz mały cud ( nie, nie jestem jeszcze w ciąży ;))…Wiecie czego obawiam się najbardziej ?! Obawiam się, że Paweł straci głowę dla tego dzieciątka, zapominając totalnie o żonie! Jeżeli w ogóle można się obawiać czegoś takiego. Miałyście tak?! Jak to było w Waszym przypadku ?
Sama martwię się, że postradam zmysły…wiem, że postradam…ALE, mam kolejnego ,,asa w rękawie”. Zastanówcie się..z kim spędzicie życie aż po krańce Waszych dni? Z dzieckiem, czy z mężem? Mówiąc brutalnie, dzieci ,,odejdą”, znajdą swoje drugie połówki i staną się jednością z kimś ,,obcym”. Chcę tylko zwrócić Waszą uwagę na to, abyście nie zapominały o swoich mężach, którzy na pewno także potrzebują Waszego zainteresowania i wsparcia, szczególnie w tak nowej sytuacji, jaką jest przyjście na świat dziecka. Myślę, że trzeba odróżnić miłość do męża, od miłości do dziecka. Zdaję sobie sprawę, że miłości do dziecka nic nie jest w stanie ,, pokonać”, ale nie można też zapominać, że jest przecież OWOCEM innej miłości. Poza tym potrzebuje Was obojga i przykładu miłości przede wszystkim od Was.
Tylko ja wiem, jak pokochałam mojego Męża i jak ważną osobą jest dla mnie. Dlatego chcę o tym pamiętać i w każdym momencie, kiedy coś będzie odciągało mnie od Niego, przypominać sobie o tym, że to Jemu powiedziałam ,,TAK” przed Panem Bogiem, a takiej przysięgi po prostu nie można złamać.
34 Responses
Jesteście wzorem do naśladowania. Nie tylko jako małżeństwo, ale również jako wspaniali ludzie. Dużo szczęścia dla Was, kochani.
Dziękujemy!! Takie słowa dla nas dużo znaczą! <3
Przepięknie napisane i mam dokładnie te same odczucia, będąc żoną tylko trochę dłużej od Ciebie 🙂 Nie raz już to mówiłam, ale emanuje z Was taka miłość, której niejeden Wam zazdrości! 🙂 Oby tak dalej!
Mam nadzieję, że przestaną zazdrościć, a zaczną po prostu sami taką tworzyć !:) Wiele zależy od nas samych 🙂 Dzięki ogromne, że napisałaś 🙂 a ja gratuluję Ci z całego serca, że wciąż masz takie uczucia do męża .. sama sobie tego życzę 🙂 pozdrawiam ciepło!!!!<3
Piękny wpis! ♥
Mam pytanie, ale jeśli jest zbyt osobiste, to proszę nie odpowiadaj 🙂
Czy poznając swojego męża byłaś osobą wierząca i czy on też był? Jestem na etapie rozwoju relacji z osobą, która nie jest wierząca i jest to dla mnie mega ciężka sytuacja…
Cześć Gosiu ! nie jest zbyt osobiste, to zupełnie normalne, że masz takie wątpliwości. Mój Mąż jest z wierzącej rodziny, miałam dużo łatwiej … ale mam wrażenie, że nie był tak blisko wiary jak ja. On twierdzi, że dopiera ja nauczyłam go jak się modlić, pokazałam, że można żyć troszkę inaczej. zresztą wielokrotnie mi za to dziękował…na tym między innymi budowaliśmy nasz związek, to była swego rodzaju ,,walka”, nie zawsze rozumiał, nie zawsze mu się chciało, wiesz co mam na myśli. ALE- teraz patrzymy na siebie tak samo. Ja zresztą czułam pewną ,,misję”..wiedziałam, że tylko tak mogę zaufać w 100 %, kiedy on zrozumie czym jest sakrament. Dla mnie to było ogromnie ważne !!! Wierzę, że Tobie również się uda… Najważniejsze to dawać dobry przykład, nieustannie, nawet kiedy Tobie ,,się nie chce”. Wiem, że trudno teraz walczyć z argumentami na temat samego kościoła, jako instytucji…z tym nawet ja juz nie walczę, ale wiara to coś ponad to. Czyż nie ?:) Ale wiara to także Eucharystia, a tego możesz doświadczyć tylko w kościele, więc musisz wiedzieć po co tam idziesz 😉 No i tak mogłabym dalej pisac i pisać, gadac i gadac..:) Mam nadzieję, że Wam się poukłada jeśli Ci na nim zależy<3
dziękuję Julita. Po prostu : )
Dziękuję, że przeczytałaś i napisałaś <3
Piękny tekst!! Wielkie dzięki za podzielenie się swoimi myślami na temat ślubu. Chyba pokażę ten tekst mojemu chłopakowi,który chyba do małżeństwa nie jest przekonany…
Mam nadzieję, że się przekona: ))) może naprawdę wiele się zmienić …;))) Trzymam kciuki i pozdrawiam ciepło!!!<3
Właśnie ja czasami pytam męża- ,,jak to możliwe by kochać jeszcze mocniej ?!?” heh, ale jestem gotowa na tą drugą miłość:) domyślam się jak wiele się zmieni..Gratuluję Wam i dziękuję za komentarz i za to, że przeczytałaś :*
Uwielbiam Was ❤ Możesz zdradzić skąd jest Twoja suknia?
Bardzo bardzo bardzo nam miło !!!:) A suknię kupiłam od TomSebastien 🙂 ślub przez Tobą ??::)
W 100% się zgadzam, po ślubie zmienia się wszystko (nawet jak się mieszkało ze sobą już wcześniej):) Na szczęście twierdzi tak również mój Mąż:) a co do tych obaw o maleństwo- ostatnio rozmawiamy o tym samym, jak to będzie jak się kiedyś pojawi, czy nadal będziemy się tak kochać? Ale gdzieś tam w środku wierzę, że po prostu tej miłości będzie jeszcze więcej i starczy dla każdego:) a już teraz wiem, że będziemy szaleńczo zakochani w tym małym czlowieczku. Obyśmy w sobie byli wtedy równie mocno:)
PS świetny tekst! Może dlatego, że tak podobny do moich przemyśleń:)
Miałam nadzieję, że kilka osób odnajdzie tutaj siebie 🙂 no i mam Cię !:) cieszę się ! Wam gratuluję oczekiwania! na pewno sobie poradzicie!! Sami nie możemy się doczekać! pozdrawiam Was ciepło !:)
Buzka mi się uśmiecha jak widzę takie małżeństwa jak Wasze, szczególnie kiedy widać jak teraz trudno o trwale zwiazki! Sama jestem szczęśliwa żona i jestem przekonana że najważniejszy jest fundament na jakim buduje się miłość !
Dzięki wielkie Agata !!<3 to dla nas bardzo budujące ;))
Pani Julito jest pani dla mnie wzorem szczególnie dlatego że Pan Bóg jest w waszym wspólnym życiu tak jak i w moim bardzo ważny. Inspiruje się pani treningami i tym że tworzycie tak wspaniałą parę razem z panem Pawłem. Obym ja też dostała takiego męża od Pana Boga choć w dzisiejszych czasach to trudne. Cudowny wpis a słowa prosto z serca. Życzę aby jeszcze więcej zagubionych i zranionych serc czytało takie wpisy bo dzięki temu ludzie się zmieniają i zaczynają wierzyć w Boga który jest ponad tym wszystkim. Pozdrawiam + 🙂
Dokładnie Sara…!! mam nadzieję, że to kogoś zmieni, komuś pomoże, otworzy oczy, aby zaznali spokoju;) i koniec końców spotkali swoje drugie połówki !! <3 i będą blisko Boga, byli szczęśliwi.. 😉 Miło mi bardzo, że ćwiczysz ze mną !!:)) działaj dalej i nie zmieniaj myślenia !! na pewno ktoś wyjątkowy czeka na Ciebie 😉
good job 🙂
:)))))))))) mężczyzna?..Jak miło !!!<3
Brakuje mi słów, obserwuję Panią od jakiegoś roku przypadkiem, ponieważ zareagowała Pani na moje zdjęcie z biegu i wchodząc na profil fitbodies coś mnie poruszyło i zostałam do tej pory. Nie jestem osobą która śledzi osoby nieznane tak osobiście, ale dziękuję sama sobie że tu trafiłam 🙂 tak jak na początku tak i teraz uwielbiam Was oglądać, bo widać że nie udajecie jesteście sobą. Często czytając wpisy utożsamiam się z nimi. Za ten wpis DZIĘKUJĘ z całego serca, bo płynie prosto z serca :)) Pozdrawiam
Zdecydowanie prosto z serca… choćbym chciała, nie da się chyba tego ukryć :)) Dzięki wielkie, że zostałaś z nami !! mam nadzieję, że nigdy nie pożałujesz 🙂 Ściskam najmocniej !!!
Bardzo dobrze czyta się pełne miłości wpisy. Cieszę się waszym szczęściem i to, że tak dobrze sobie radzicie. Wiadomo, że początki zawsze są przyjemne, ludzie mogą uważać że wpis wykonany jest ze zbyt krótkim stażem, ale po pierwsze: kogo obchodzi co myślą ludzie? Po drugie: bardzo dużo uczymy się z obserwacji, tak jak napisałaś, okazywanie miłości wyniosłaś z domu, więc nie powinnas mieć z tym problemu nawet za kilka lat, kiedy mąż wciąż będzie wkurzal Cię porozrzucanymi skarpetkami.
Chciałam jeszcze wspomnieć o twojej obawie względem miłości ojca do dziecka. Nie będzie to mocniejsza miłość niż tą którą dąży Ciebie. Mężczyźni inaczej postrzegają i przeżywają takie sprawy niż kobieta, nawet kiedy to bedzie córeczka tatusia. To kobieta ma z tym wiekszy problem, to u niej rodzi się jeszcze mocniejsza miłość, choć wydaje się to niemożliwe i to ona zaczyna przyrządzać dania z brokułą bo takie uwielbia dziecko, a mąż nienawidzi brokuła odkąd go znasz.
Jeśli dobrze rozgraniczysz miłość to będzie w porządku :* nie zamartwiaj się na zapas!
Dziękuję Ci, że odniosłaś się do mojego wpisu <3 Spróbuję się nie martwić na zapas tak jak mówisz:) i mam nadzieję, że właśnie za kilka lat nic się nie zmieni między nami . Dzięki ogromne jeszcze raz !! Pozdrawiam ciepło !!:))
Piękny tekst Julito, szczery i głęboki, bardzo mnie poruszył. Dla tych, którzy szukają swojej drugiej połowy mogę polecić pewną ksiażkę, którą dała mi moja mama -„Bóg swatem” ,po jej przeczytaniu otworzyły mi się oczy na pewne inne i nowe aspekty. Czytając Twój wpis właśnie ona przyszła mi do głowy. Szczerze polecam, dla mężatek również.
Nie słyszałam o niej !! Na pewno zamówię 🙂 i przekażę w obieg 😀 może komuś się przyda 🙂 Dzięki wielkie, że zostawiłaś komentarz !!:)
Jak dobrze to słyszeć !!<3 dzięki ogromne !!
Weronika !! I nigdy nie zapominaj !!!<3 taka relacja jest czymś mistycznym, czasami mam tak, że zastanawiam się ,,kiedy to się skończy", obawiając się, że jestem ,,zbyt" wielką szczęściarą 🙂 Życzę Wam wszystkiego najlepszego !!!! Niech Bóg zawsze będzie w Waszym związku <**
Dzięki Ci za ten komentarz !! Wierzę, że tak będzie…tak sobie myślę, że będąc mamą Jego dziecka stanę się jeszcze ważniejsza !!prawda?:) Zresztą musi starczyć miłosci dla wszystkich i juz:) Rodzina to coś więcej niż związek..<3 Wam gratuluję i ściskam Was najmocniej !! <3
Olu, na pewno nie pożałujesz swojej decyzji!! Czytając Twoje słowa odnalazłam w tym zdecydowanie siebie.. też czułam mega spokój kiedy byliśmy razem kościele, to taka niewidzialna więź, coś bardzo dziwnego. Zazdroszczę Wam nauk u O. Szustaka !!!! ale jak ! Super, ze się o t postaraliście !! Zazdroszczę Wam, że jeszcze wszystko przed Wami… <3 Ciesz się każdym dniem !!!
super!
fajowo 😀
Julitko dziękuję za twoje świadectwo wiary, waszego małżeństwa i tym czym jest dla Ciebie/ Was małżeństwo. W tym roku świętuję z mężem 5 rocznicę i czuję,że nasza miłość jest dojrzalsza ( pomimo małego kryzysu , codziennych nieporozumień, spięć) wiem,że idziemy w dobrym kierunku,że każde z nas chce dobro drugiej osoby. Mam te same myślenie.Oboje z mężem jesteśmy wierzący i budujemy małżeństwo na Jezusie. Jesteście niedługo po ślubie, ale wiecie po co sobie składaliście przysięgę, wiecie jaką ona ma sens, wiecie,że jest ona na dobre i na złe,że każde trudne doświadczenie można przejść zwycięsko. Jesteście pięknym małżeństwem,dbajcie o nie. Pozdrawiam. Agnieszka